Saturday, January 29, 2011

Blog of the Year 2010 Blog Roku 2010

I would like to thank everyone who voted for Kielbasa Stories.


While I did not crack the top 10, I did make it to about #100 in the rankings (out of more than 1000 blogs in my category). It was great fun and I thank you for your support.


Good luck to those still in the running.


Chciałabym podziękować wszystkim, którzy głosowali na Kielbasa Stories.


Choć nie przebiłam się do pierwszej 10, udało się przebić do około # 100 w rankingu (z ponad 1000 blogów w mojej kategorii). To była super zabawa i dziękuję za wsparcie.


Powodzenia dla tych, którzy są ciągle w konkursie.

Public Transportation Review - Komunikacja publiczna - przegląd

After my week of using the local public transportation, I have come to a few conclusions.



  • Some places can be reached by bus and/or tram with minimal transfers.

  • Some places can only be reached by bus.

  • Some places can only be reached by bus which comes once and hour or even worse once every 90 minutes (and has always departed 2 minutes prior to my arrival at the bus stop).

  • Some places can only be reached by bus and then a considerable hike on foot.

  • Some places cannot be reached at all.

Guess which of these applies to most of my clients.


All in all, my week of public transportation was not that bad really. I got a lot of exercise that is for sure and had to adjust my footwear to more pedestrian-friendly fare. I was on the look out for black clouds and carried an umbrella with me at all times.


I was never late anywhere, but that is more thanks to my abilities to “kombinować” (and leaving home extra, extra early) than the efficiency of our public transportation system. I didn’t have to worry about finding a parking spot or dealing with other drivers. Only once did the tram driver close the door in my face.


I mainly bought tickets good for a period of time, for example, for 24 hours, so I could change lines without worrying about my ticket and the additional cost. Often, it was cheaper than parking in the city.


Overall, I can say that public transportation is cool. If I worked in one location all day long, I would definitely abandon my car and use public transportation everyday.


BTW, that reminds me….Do you remember “Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?” by Bareja…Ja to mam bardzo dobre połączenie…



Komunikacja publiczna - przegląd


Po tygodniu korzystania z komunikacji publicznej doszłam do kilku wniosków.



  • Do niektórych miejsc można dojechać autobusem i/lub tramwajem z minimalnymi przesiadkami.

  • W niektóre miejsca można dojechać tylko autobusem.

  • W niektóre miejsca można dojechać tylko autobusem, który kursuje raz na godzinę albo - co gorsza - raz na 90 minut (zawsze odjeżdża 2 minuty przed moim przybyciem na przystanek).

  • Do niektórych miejsc można dotrzeć autobusem, a potem znaczną pieszą wędrówką.

  • W niektóre miejsca nie można dotrzeć w ogóle.

Zgadnijcie, które z powyższych opcji najbardziej dotyczą moich klientów.


W sumie cały mój tydzień z komunikacjią publiczną nie był taki zły. Z pewnością zaliczyłam dużo aktywności fizycznej i musiałam też dopasować obuwie na bardziej przyjazne dla pieszego. Uważałam też na czarne chmury i zawsze miałam z sobą parasolkę.


Nigdzie się nie spóźniłam, ale to raczej dzięki moim umiejętnościom KOMBINOWANIA (wcześniejsze wychodzenie z domu, dużo wcześniejsze) niż efektywności transportu publicznego. Nie musiałam martwić sie o miejsce parkingowe, ani użerać sie z innymi kierowcami. Tylko raz motorniczy zamknął mi drzwi tramwaju na twarzy.


Kupowałam głównie bilety okresowe, na przykład na 24 godziny, mogłam więc zmieniać linie i nie martwić się o kolejny bilet i dodatkowy koszt. Często było to tańsze niż parkowanie w mieście.


Ogólnie mogę powiedzieć, że komunikacja miejska jest COOL. Gdybym pracowała w jednym miejscu cały dzień, zdecydowanie porzuciłabym samochód i korzystała z komunikacji miejskiej codziennie.


A tak a propos, coś mi się przypomina… Pamiętacie „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” Barei? Ja to mam bardzo dobre połączenie…

Tuesday, January 18, 2011

Samochód się zrypał – My Car Died

Samochód się zrypał. Nie, nie nasz Jeep. Nasz Jeep jest u mechanika i czeka na następną wizytę agenta z firmy ubezpieczeniowej. Nie, tym razem nasz mały samochód się zrypał i czeka na lawetę do mechanika. A Chris zaraz będzie mieć bliskie spotkanie z miejską komunikacją. Boże, proszę żeby tylko nie padał śnieg.



My car died. No, not the Jeep. The Jeep is at the mechanic waiting for the insurance agent to come again for the next visit. No, the “little” car died and is waiting to be towed to the mechanic. Chris is about to get up close and personal with the City’s public transportation system. Gawd, I hope it doesn’t snow.

Tuesday, January 11, 2011

It’s time to vote! Czas na głosowanie!

If you’d like to vote for Kielbasa Stories in the Blog of the Year 2010 competition, please send a text message of A00320 to the number 7122 (til January 20th).


The cost of the text message is 1.23 PLN and will go to a charity supporting rehabilitation efforts for people with disabilities.


Thank you very much for your support and keep your fingers crossed for me.


2_obrazek50


Jeśli chcesz oddać głos na Kielbasa Stories w Blog Roku 2010 wyślij SMS o treści A00320 na numer 7122 (do 20 Stycznia).


Koszt SMS to 1,23 zł. Dochód SMSów zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.


Dziękuję bardzo za wsparcie i trzymajcie kciuki za mnie.

Sunday, January 9, 2011

Look what I’ve got - Zobacz co mam

Marek Krajewski in English!


I cannot wait to get started.


Thank you Misiu!



Marek Krajewski po angielsku!


Nie mogę doczekać się, aby zacząć.


Dzięki Misiu!

Wednesday, January 5, 2011

2 Ways To Drink Chardonnay – 2 Sposoby Picia Chardonnay

My job isn’t usually very exciting. It’s interesting enough, but not exactly exciting. It’s a lot of -you should use borrow here not lend – or - don’t use will after if in the 1st conditional - and the like.


It also involves a lot of nodding in agreement when employees say what an idiot their boss is and when bosses say what idiots their employees are. (Note: There usually is an idiot in every office. The idiot is quite easy to spot. He/she is the one calling everyone else an idiot.)


But on that rare occasion, I get a treat – usually in the form of chocolate (yum, from Harrod’s) or homemade sushi (yuck) and twice in my teaching career in the form of chardonnay.


How to drink chardonnay during your English lesson


by Chris


Way #1


Your student asks you if you are a big chardonnay drinker. You reply that no,you are not but you’d like to try it. Said student (who likes to educate all around him – but not in a bad way) takes the opportunity to explain the proper way to drink chardonnay – in a chardonnay glass held in your hands to warm it up to the proper temperature. There’s also a lot of swishing and smelling going on…and of course a lot of glass refilling. The chardonnay was delicious although I felt a little ridiculous warming the glass with my hands, swirling the chardonnay around in the glass, repeatedly smelling and exclaiming “what a marvelous bouquet”. That did not prevent me, however, from drinking 2 (who am I kidding, 4) glasses.


Way #2


You arrive to a late afternoon/evening lesson (it’s after 6 pm, you be the judge) only to find the secretaries are gone and half the board is sitting (a bit tipsy) in the conference room congratulating each other profusely and patting each other on the back a little too hard. I think I even saw a tear or two. The conference room, strewn with bottles of champagne and a few bottles of chardonnay, is a disaster area. When you ask what’s up you get to know that the company has finally finished contract negotiations and has been purchased by a foreign company for a pretty hefty sum, hence the celebratory atmosphere.


Ok, chances for a lesson are out the window, so I suggest we re-schedule, but my student has other plans. Maybe some chardonnay, he offers. Yes of course, I reply - but there are no clean chardonnay glasses…nor are there any clean champagne glasses. My student returns triumphant from the kitchen after quite a considerable absence – I think it was his first tibeverages,coffee cups,drinks,food,household,mugs,teasme in there- with a coffee cup (clean) with the company logo. As my cup was filled to the brim, I noted to myself that this wasn’t a very classy way to drink a very good (and certainly expensive) chardonnay, but what the hell. Problems started later because (in the mouth of my good friend as she said to her mother) the cup of chardonnay doesn’t count as only one cup, if you keep filling it up. After one cup my head was a little buzzy and after two my Polish got really good. After three, I thought I could fly and after that I called Misiu to come and pick me up.


Bottoms up!



2 sposoby picia chardonnay


Moja praca nie jest zwykle bardzo ekscytująca. Jest ciekawa, ale niezupełnie ekscytująca. Dużo jest – powinieneś użyć tutaj BORROW a nie LEND, lub nie używaj WILL po IF w zdaniach warunkowych 1 typu – i temu podobnych.


Trzeba też dużo przytakiwać, kiedy pracownicy mówią jakim to idiotą jest ich szef i kiedy szefowie mówią jakimi idiotami są ich pracownicy. (Uwaga: Zwykle jest idiota/idiotka w każdym biurze. Idiotę bardzo łatwo zauważyć. Otóż to ta osoba, która nazywa idiotami wszystkich innych.)


Ale rzadko – otrzymuję jakiś smakołyk – zwykle w formie czekolady (pychota, z Harrod’sa) lub domowej roboty sushi (ohyda) a dwa razy w trakcie mojej nauczycielskiej kariery w formie chardonnay.


Jak pić chardonnay podczas lekcji angielskiego wg Chris


Sposób 1


Twoi uczniowie pytają cię, czy jesteś miłośnikiem chardonnay. Odpowiadasz, że nie, ale chętnie spróbujesz. Wspomniany uczeń (który lubi dokształcać wszystkich wokół siebie – ale nie w złym sensie) korzysta z okazji i wyjaśnia właściwy sposób picia chardonnay – w kieliszku do chardonnay trzymanym w dłoniach, ażeby go zagrzać do odpowiedniej temperatury. Jest przy tym dużo szeleszczenia i wąchania … i oczywiście ponownego napełniania szkła. Chardonnay było wyśmienite chociaż czułam się trochę śmiesznie ogrzewając kieliszek w dłoniach, mieszając wino lekko wirując szkłem, cały czas wachając i wykrzykując “co za wyśmienity bukiet”. To mnie nie powstrzymało jednakże od wypicia 2 (żarty na bok - 4) kieliszków.


Sposób 2


Przyjeżdżasz na późnopopołudniową/wieczorną lekcję (jest po 18.00, sami osądźcie) po to tylko, żeby zobaczyć, że sekretarki już poszły, a pół zarządu siedzi (lekko wypita) w sali konferencyjnej obficie składając sobie nawzajem gratulacje i poklepując po plecach trochę zbyt mocno. Myślę, że zauważyłam też łzę lub nawet dwie. Sala konferencyjna, zasypana butelkami po szampanie i kilkoma chardonnay, wygląda jak miejsce katastrofy. Kiedy pytasz, co sie dzieje, dowiadujesz się, że firma udanie zakończyła negocjacje w sprawie przejęcia i została zakupiona przez zagranicznego inwestora za sporą sumę, i stąd też atmosfera świętowania.


No dobrze, szanse na lekcje są marne, więc proponuję przełożenie na inny termin, ale mój uczeń ma inne plany. Może trochę chardonnay, oferuje – ale nie ma czystych kieliszków do wina, ani do szampana. Mój uczeń wraca triumfalnie z kuchni po dość znacznej nieobecności – myślę, że był tam pierwszy raz, z kubkiem do kawy (czystym) z logo firmy. Jak już mój kubek został napełniony po brzegi, pomyślałam w duchu, że nie będę pić z klasą tego bardzo dobrego (i z pewnością drogiego) chardonnay, ale co tam! Problemy zaczęły się później ponieważ (to z ust mojej koleżanki, która tak powiedziała swojej matce) kubek chardonnay nie liczy się jako tylko jeden kubek jeśli cały czas go napełniasz. Po jednym kubku zaczęło mi szumieć w głowie, a po dwóch moja znajomość języka polskiego naprawdę się poprawiła. Po trzech poczułam, że odlatuję po czym zadzwoniłam po Misia, żeby po mnie przyjechał.


Do dna!

Sunday, January 2, 2011

Elevators and Me – Windy i Ja

I come from a small town in which an elevator was something hard to come by. I love to go in elevators or lifts if you prefer.

architecture,buildings,businesses,cropped images,cropped pictures,office buildings,offices,PNG,skyscrapers,transparent background,windowsWhen one company where I had lessons built a big beautiful new office building, I was very excited that I’d be able to go in the glass lift which looked out onto the square. I was even more excited because I knew it would be at night and the view would be fantastic. Imagine my disappointment when I showed up the first time to the new office only to be escorted by the security guard to the back elevator, let’s say the secret elevator, for the big fish upstairs. Blahhh!

But once, fantastically, one evening the back elevator broke down and I got my chance to ride the fancy glass elevator with everybody else. Well, with nobody else because it was evening. It was just me and the security guard because we had to go up to the last floor this lift traveled to and then to a locked stairwell and on foot the rest of the way to my student’s office. Of course, I could not go unescorted. I don’t know if they were afraid I’d steal something or if I’d get lost. Probably a little of each. So we got on the elevator, the security guard and I, and as the doors closed I couldn’t contain my excitement as I exclaimed, “This is my first time on this lift!” The security guard gave me a smile, you know the kind of smile you reserve for that distant cousin of yours who is a little slow and likes to tell stories about his adventures in space, and then he said slowly, “Taaaaaaak,” not as a question, but as a kind of verbal pat on the head.

business,businessmen,elevators,males,men,office,people,personsAnother fascinating lift is in the bank where I got locked in one day. It is a paternoster lift which is one of those lifts which operates on a loop, that has no doors, doesn’t stop and is frankly quite scary the first time you use it. While I am perfectly capable of walking and chewing gum at the same time, I am unable to carry on a conversation while using this kind of lift. First, I must concentrate to step on the empty moving compartment going in the direction I would like to go (up or down). Then if going up, I have to concentrate on getting off at the right floor, I mean, its not like it stops on the floor you want. Getting off requires concentration and some bravery at first, and I always hesitate like a young girl waiting to jump into a game of double-dutch. Sometimes, I had to go one floor up and walk down the stairs.

Missing your floor going down was a bit more risky. There was a notice that you had to get off on the ground floor. If you didn’t you’d end up coming back around on the other side. I was very careful to get off on the ground floor because #1 I did not want to see what happened if I didn’t. I imagined I’d travel through time and space or perhaps catch a glimpse of the dungeon in the bank’s basement where they imprisoned debtors or something or perhaps there’d be a big sign like “You were supposed to get off, STOOOOPID!”. Reason #2 was that when you came around the other side, the up side, and got off on the ground floor, anyone who was waiting to go up would know what you had done.

And one more very important thing you should know…DO NOT press the red button. If you cannot remember that, don’t worry, there is a big sign that says, “Do not press the red button, stooopid”. Ok, there’s no stupid part but I think it is understood. Anyhow, the red button stops the whole lift and should be used only in emergencies. You don’t need to stop the lift to get on or off because it travels at a snail’s pace and is only intimidating the first time you use it. (same goes for traffic circles)

businesses,buttons,fingers,gestures,metaphors,panic buttons,pressing,pushing,pushing buttonsYou probably suppose that I know about the red button because I pressed the red button. Sorry to disappoint you, but it wasn’t me. Misiuuuu? Would you like to tell them who pressed the red button? No? Could it be the same person who was talking on his cell phone and forgot to get off on the ground floor and had to wait to come up the other side?

I thought so ;)

Windy i ja

Pochodzę z małego miasteczka, w którym winda to coś, co trudno spotkać. Uwielbiam jeździć windą czyli elevator lub jak kto woli lift.

Kiedy firma, w której miałam lekcje wybudowała duży piękny, nowy biurowiec, byłam bardzo podekscytowana, że będę mogła jeździć w szklanej windzie z widokiem na ulicę. I byłam jeszcze bardziej podekscytowana, bo wiedziałam, że będzie to w nocy, i widok będzie fantastyczny. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy pojawiłam się po raz pierwszy w nowym biurze i zostałam eskortowana przez ochroniarza do windy z tyłu budynku, powiedzmy, że to była tajna winda tylko dla VIP-ów z samej góry. Ble!!!

Ale pewnego wieczoru – fantastycznie - tylna winda zepsuła się i dostałam szansę przejechać się przeszkloną windą dla wszystkich. Cóż, nikogo nie było, bo było to wieczorem. Tylko ja i ochroniarz, bo musieliśmy jechać aż na ostatnie piętro kursowania tej windy, a następnie przejść przez zamkniętą klatkę schodową i resztę drogi na pieszo do biura mojego studenta. Oczywiście, nie mogłam przejść bez eskorty. I nie wiem, czy bali się, czy coś ukradnę czy się zgubię. Pewnie i to i to. Wchodzimy więc do windy, strażnik i ja, i kiedy zamykają się drzwi nie mogę powstrzymać mojego podniecenia i krzyczę: "To jest mój pierwszy raz w tej windzie!" Strażnik uśmiechnął się - coś w rodzaju uśmiechu, który masz zarezerwowany dla dalekiego kuzyna, który jest trochę powolny i lubi opowiadać o swoich przygodach w kosmosie - a potem powiedział powoli, "Taaaaaaak", ale nie jako pytanie, tylko rodzaj słownego poklepania po główce.

Kolejna fascynująca winda jest w banku, gdzie kiedyś zostałam zamknięta w środku. Jest to taka winda, która porusza się w kółko, nie ma drzwi, nie zatrzymuje się i – szczerze - jest dość przerażająca, kiedy używasz jej po raz pierwszy. Chociaż doskonale umiem chodzić i jednocześnie żuć gumę, nie jestem w stanie prowadzić rozmowy podczas korzystania z tego rodzaju windy. Po pierwsze muszę skoncentrować się na krok w pusty przedział jadącej windy w kierunku, w którym chciałabym jechać (w górę lub w dół). Następnie, jeśli jadę w górę, muszę skoncentrować się na wyskoku na właściwym piętrze - chodzi o to, że winda nie zatrzymuje się na danym piętrze. Wysiadanie wymaga po pierwsze koncentracji i trochę odwagi, a ja zawsze waham się jak młoda dziewczyna czekająca na skok na podwójnej skakance. Czasem musiałam zajechać o jedno piętro wyżej i schodzić po schodach.

Ominięcie właściwego piętra jadąc w dół było nieco bardziej ryzykowne. Był tam znak, że trzeba wysiąść na parterze. Jeśli nie udało ci się - lądowałaś po drugiej stronie jadąc z powrotem w górę. Byłam bardzo uważna, żeby wysiąść na parterze, ponieważ – po pierwsze - nie chciałam zobaczyć, co by się stanie, gdy mi się nie uda. Wyobrażałam sobie, że będę podróżować w czasie i przestrzeni, a może nawet dostrzegę loch w podziemiach banku, gdzie więzieni są dłużnicy czy coś w tym rodzaju, a może będzie tam wielki znak "Miałeś wysiąść, GŁUPKU!". Powód nr 2 był taki, że kiedy pojawiasz się po drugiej stronie jadąc w górę, i wysiadasz na parterze, każdy kto tam czeka na windę dowie się co zrobiłaś.

I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której należy wiedzieć ... nie naciskać czerwonego przycisku. Jeśli nie możesz zapamiętać, nie martw się, jest wielki znak, na którym jest napisane: "Nie należy naciskać czerwonego przycisku, głupku". Ok, nie ma tego ”głupku”, ale myślę, że to jest zrozumiałe. Tak czy inaczej, czerwony przycisk zatrzymuje cała windę i powinien być wykorzystany tylko w sytuacjach awaryjnych. Nie trzeba zatrzymywać windy, aby wejść lub wyjść, ponieważ porusza się ona w ślimaczym tempie, a strach jest tylko wtedy, kiedy używasz jej pierwszy raz. (To samo dotyczy jazdy na rondzie).

Prawdopodobnie przypuszczacie, że wiem o czerwonym przycisku, bo go nacisnęłam. Przepraszam, ale muszę was rozczarować, ale to nie ja. Misiuuuu? Czy chciałbyś opowiedzieć, kto nacisnął czerwony przycisk? Nie? Czy to ta sama osoba, która rozmawiała przez komórkę i zapomniała wysiąść na parterze i musiała poczekać aż wyjedzie z drugiej strony?

Tak myślałam;)