Polish folks may disagree on many things - politics, religion, who should win Dancing with the Stars, but there is one thing that unites them- their distaste for spinach and “milk soup”.
First of all, what is milk soup? That’s what I asked when for the 4th, 5th, 6th, 27th time I heard from an adult about the horrors of milk soup. Milk soup is made from milk, obviously, but the actual contents change from person to person. It can be oatmeal, cream of wheat, cream of rice or milk with some homemade noodles. The common element to all of these milk soups, besides milk, is that they are yucky. Or so the Polish folks say.
The same goes for spinach. When my adult students describe being forced as children to eat spinach in pre-school, I almost want to laugh at them, but their disgust is real.
I actually kind of like “milk soup” and I also like spinach. What’s up with the Polish taste buds? For heaven’s sake, Polish people eat tripe. That’s way worse than milk soup. That’s way worse than spinach. That’s way worse than milk soup mixed with spinach.
Ok, that’s what I thought, until the first time I had the pleasure of spending a week in a Polish hospital. Unfortunately, I’ve had this pleasure many times. I’ve learned many things from my stays in Polish hospitals - bring your own TP and cutlery, for example, but I have also learned the origin of the Polish prejudice against 2 quite innocent foods.
Institutional milk soup and institutional spinach.
Institutional milk soup and institutional spinach are quite different from the same milk soup or spinach you would eat at home. They resemble in practically no way milk, soup, or spinach…and the smell…is horrible and that is saying something because hospitals (and pre-schools) are full of bad smells.
The first time I was served milk soup in hospital, I asked what it was. The nurse informed me (the strange foreign lady) that it was milk soup. That, I could see, but the taste didn’t agree with the description, and I said so. With a huff, the nurse informed me that maybe it was because it was made from last night’s chicken soup and powdered milk. Gulp.
Ok, that’s not the worst thing I was served in hospital. Once I was served chicken hearts and lost 4 kilos in one week (without having a baby), but that’s another story.
Back to the spinach…I didn’t bother to ask the nurse what was on my plate this time. That’s what my numerous hospital roommates were for. The lady next to me (suffering quite obviously from anorexia, but diagnosed with “nerwica”) said that it was spinach. No? Spinach? It couldn’t be. First of all, it was completely liquid. Second of all, it was brown, not green or green-brown, not brown-green, just brown. And third of all, it smelled like something found in a child’s diaper. Scratch that, it smelled worse than something found in a child’s diaper.
And now I understand why Polish folks are not very fond of milk soup and spinach. After my experiences, I too can “be Polish” and commiserate about the awfulness of it all.
Smacznego!
PS Kielbasa Stories has a new follower. Welcome Magdalena! Thanks for joining us and thanks for reading.
To takie polskie - Nienawidzę szpinaku i "zupy mlecznej"
Polacy może nie zgadzają się w wielu rzeczach - polityka, religia, kto powinien wygrać Taniec z Gwiazdami, ale jest jedna rzecz, która ich łączy - ich niechęć do szpinaku i "zupy mlecznej".
Przede wszystkim, co to jest zupa mleczna? To właśnie pytanie zadałam, kiedy po raz czwarty, piąty, szósty, 27-my usłyszałam od dorosłych o okropnościach zupy mlecznej. Zupa mleczna jest zrobiona z mleka, oczywiście, ale rzeczywista zawartość zmienia się z osoby na osobę. Mogą to być płatki owsiane, kasza manna, krem z ryżu lub mleka z domowym makaronem. Wspólnym elementem wszystkich tych zup mlecznych, obok mleka, jest to, że są bardzo paskudne. Przynajmniej Polacy tak mówią.
To samo dotyczy szpinaku. Kiedy moi dorośli uczniowie opisują jak byli zmuszani jako dzieci do jedzenia szpinaku w przedszkolu, prawie chce mi się śmiać z nich, ale ich obrzydzenie jest prawdziwe.
Mi tak naprawdę smakuje "zupa mleczna" i szpinak też. Co jest nie tak z polskimi kubkami smakowymi? Na miłość boską, Polacy jedzą flaki. Flaki są dużo gorsze od zupy mlecznej. Flaki są dużo gorsze niż szpinak. Flaki są nawet gorsze niż zupa mleczna wymieszana ze szpinakiem.
Ok, tak myślałam, dopóki nie miałem przyjemność spędzić tydzień w polskim szpitalu. Niestety, miałam tę przyjemność wiele razy. Nauczyłam się wielu rzeczy podczas moich pobytów w polskich szpitalach-zabrać za sobą papier toaletowy i sztućce, na przykład, ale również nauczyłam się pochodzenia polskiego uprzedzenia wobec 2 całkiem niewinnych produktów żywnościowych.
Instytucjonalna zupa mleczna i instytucjonalny szpinaku.
Instytucjonalne zupa mleczna i szpinak są dość różne od tej zupy mlecznej lub szpinaku, który jemy w domu. Nie przypominają ani trochę mleka, zupy lub szpinaku ... i zapach ... jest straszny i to właśnie dużo mówi, ponieważ szpitale (i przedszkola) są pełne brzydkich zapachów.
Po raz pierwszy jak zaserwowano mi mleczną zupę w szpitalu, spytałam co to było. Pielęgniarka poinformowała mnie (dziwną zagraniczną panią), że to zupa mleczna. To widziałam, ale smak nie zgadzał się z opisem i tak też powiedziałam. Z irytacją, pielęgniarka poinformowała mnie, że może to dlatego, że to było robione z wczorajszego rosołu i mleka w proszku. Łyk.
Ok, to nie jest najgorsza rzecz, którą dostałam w szpitalu. Kiedyś dostałam serca kurczaka i straciłam 4 kg w ciągu tygodnia (bez urodzenia dziecka), ale to inna historia
Wracając do szpinaku ... nie pofatygowałam się, aby spytać pielęgniarki, co było na talerzu tym razem. Po co miałam moich licznych współlokatorów w pokoju. Pani obok mnie (oczywiście chora na anoreksję, ale u niej napisano "nerwica") powiedziała, że to szpinak. Nie? Szpinak? Nie może być. Przede wszystkim, to było całkowicie płynne. Po drugie, było brązowe, a nie zielone lub zielono-brązowe, a nie brązowo-zielone, tylko brązowe. I po trzecie, pachniało jak coś z dziecięcej pieluchy. Wymazuję to, pachniało gorzej niż coś z dziecięcej pieluchy.
I teraz rozumiem, dlaczego Polacy nie za bardzo lubią zupę mleczną i szpinak. Po moich doświadczeniach ja też mogę "być Polką" i marudzić o okropnościach tego wszystkiego.
Smacznego!